.. ale będę się uczyć dalej, w ramach wspólnego szycia na blogu DIY.
Maszynę posiadam, to trzeba ją jakoś wykorzystywać,
a nie tylko do kartek, skracania spodni, czy rozprutych szwów.
Tak oto powstała misia dla mojej księżniczki.
Długa jest historia jej powstawania.
Najpierw wybór materiału, miała być bawełna, bo lepiej się zszywa.
Muszę się z tym zgodzić, bo ja wybrałam sobie sztruks.
Przecież nie będę kupowała nowej, kiedy w szafach tyle rzeczy do wykorzystania.
jednak ładnej bawełny jak na zawołanie :(
Na dodatek jakiś pieron rozciągliwy, ale za to piękny pistacjowy kolorek.
Oj, źle się go zszywało, porażka.
Obecna misia ma drugą głowę, bo pierwsza to o jakieś straszydło wyszło.
Trochę jakby do lemura podobne. Zdjęcie dalej w poście.
Każdy się bał, więc trzeba było zrobić nową głowę.
Pod wstążką ukryty jest szew.
Oczy i buzia to filc przyszyty ręcznie .
Serduszko przyszyłam ściegiem ozdobnym, tylko jak pisałam,
pieroński sztruks się rozciągał i wyszło jak wyszło.
No, ale imię to też mój debiut. Krzywy jak diabli, ale jest :)
A no i jeszcze brakło mi materiału na łapki, bo misia jest szyta z nogawek.
Musiałam doszyć kawałki na końcach.
Ale za to z tego efektu jestem zadowolona, kolejny ścieg wykorzystany :)
W łapkach u swojej pańci :)
A teraz etapy powstawania misi :)
wystające łapki
doszyte końcówki
no i tutaj zaczynają się horrory z przyszywaniem,
ta buzia jest przerażająca
taki potworek powstał
powstaje nowa głowa, musiałam uszyć troszkę większą,
żeby można było nałożyć na tę brzydulę
no i misia po liftingu :)
Jupi, ale jestem dumna, grunt to się nie poddawać.
Banerek do Akademii szycia
Dziękuję za odwiedziny i komentarze :)
Cieszę się, że mnie odwiedzacie.
Pozdrawiam was serdecznie i życzę miłej niedzieli, :*
Tino! Misiek pierwsza klasa, Fakt że ta pierwsza główka trochę nie udana, Ale ta druga jest super ,Oj Wnusia pewnie Uradowana - Pozdrawiam Gorąco
OdpowiedzUsuńMiś jest super. Nie rezygnuj z maszyny! Ćwicz :) Ja też tak zaczynałam i jest coraz lepiej. Zobacz jakie lalki potrafię uszyć :) A przecież maszyna był dla mnie istnym postrachem rodem z piekieł :) Buźka :)
OdpowiedzUsuńWspaniale sobie poradziłaś, misia przesłodka! Nie lubię szyć, więc mnie już po pierwszym niepowodzeniu szlag by trafił i pizgłabym w kąt;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepluteńko:)
Świetny misiaczek :)
OdpowiedzUsuńKochana, misia wyszła wspaniale i mnie się podoba:-)
OdpowiedzUsuńJak zrobiłam pierwszą zabawkę na szydełku, to w domu z trzy dni się śmiali,a moja córa i tak wszędzie chodziła z tym brzydactwem:-D
Pozdrawiam cieplutko:-)
Urocza jest :)
OdpowiedzUsuńOj wcale nie kiepska skoro potrafiłaś naprawić swój błąd.
OdpowiedzUsuńMnie się misio podoba:)
Pozdrawiam
świetny misio
OdpowiedzUsuńJak na debiut, misio wyszedł wspaniale. Ja, krawcowa z wykształcenia, nie podejmuję się szycia maskotek- nie mam cierpliwości, a o prawdziwą bawełnę ciężko- już lepiej z płótna sztywnego. Kochana, szacun, że się zmagałaś ze sztruksem, jest niewdzięczny w precyzyjnym szyciu i się ślizga... Serdeczności życzę :)))
OdpowiedzUsuńDla mnie to mistrzostwo świata, bo ja tylko guzik umiem przyszyć :(
OdpowiedzUsuńA miś taki słodziak :) A takie domowe to najfajniejsze , bo nikt takiego mnie ma. Trzymam kciuki za kolejne szyjątka :)
Tinko, nigdy bym nie powiedziała, że to debiut. Misiula jest prześliczna.
OdpowiedzUsuńBuziaczki:)
No kochana w szoku jestem💐
OdpowiedzUsuńMisia cud miód
W końcu liczy się efekt końcowy a ten jest świetny misia wyszła prześlicznie i królewna zadowolona a to jest najważniejsze. Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńMisiunia fajnie się prezentuje Tatiano :))) Tym bardziej podziwiam szycie, bo ja nie mam maszyny i nawet nie chcę mieć, bo para z nas byłaby raczej kiepska, szycie nigdy nie było moją mocna stroną :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)))
super! ja potrafię szyć tylko po prostej ;)
OdpowiedzUsuńmiś szyty z miłością i dlatego najpiękniejszy nawet bez liftingu :*
bardzo dziękuje za udział w AKADEMII miś fantastyczny :) - dziękuje
OdpowiedzUsuńFajny słodziak!:)
OdpowiedzUsuńxxBasia
Tatianko, pierwsze koty za płoty ;)
OdpowiedzUsuńTeraz będzie już tylko lepiej i piękniej!
A misiaczek i tak jest uroczy, a Właścicielka przeszczęśliwa :)
Jak dla mnie super, ale ja się nie znam:-)Musze lecieć sprawdzić ten kurs wspólnego szycia, bo chętnie bym się nauczyła, tylko obawiam się, że w tej materii jestem niewyuczalna:)
OdpowiedzUsuńMiś jest śliczny i wcale nie jesteś kiepska, tylko brak Ci wprawy, a to osiągniesz tylko przez ćwiczenia;)
OdpowiedzUsuńmoje pierwsze prace były o wiele gorsze, a i teraz przytrafi mi sie coś zepsuć:)
pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za dalszą naukę:)
Miś jest przeuroczy :-)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś zryw na szycie maskotek, tyle że moje były szyte bez użycia maszyny. Możesz je zobaczyć tutaj - pluszaki-poduszaki.blogspot.com - misia też tam znajdziesz.
No kochana,ale misio,rewelacyjny !!!
OdpowiedzUsuńMasz talent do szycia,u mnie też maszyna jest,ale tylko jest hihi
Pozdrawiam cieplutko.
Masz rację -grunt to się nie poddawać! Miśka w końcowej wersji wygląda bardzo sympatycznie:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńGenialny jest Twój misiaczek, słodziutki i to bardzo. Cieplutko pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWażne jest żeby się nie poddawać (dzięki uporowi nauczyłam się dobrze szyć) a jak coś nie wyjdzie to można poprawić albo ,,zamaskować,,.
OdpowiedzUsuńŚwietnie sobie z misiem poradziłaś ... jest milutki, słodziutki, uroczy.
Słodki i prześliczny misiaczek!
OdpowiedzUsuńSłodziak!
OdpowiedzUsuń